Lubię rysować, malować,
ale najczęściej moje prace trafiają do szuflady... Ostatnio zainteresowała mnie technika
łączenia dwóch kolorów farb. Obejrzałam sporo filmików i choć wydawało się to
takie proste – wcale do łatwych nie należy. Będę jeszcze próbowała, aż do
skutku. A na razie pokażę swoje pierwsze
kroki w tej technice. Fajny efekt uzyskuje się na czarnym tle, ale
spróbuję też na innych kolorach. Z
innymi technikami powoli już żegnam się,
bo zdecydowanie mnie znudziły, no i brakuje mi na nie czasu. Jedno jest pewne: na razie zostaję przy swoich
,,malowidłach’, felietonach i fotografii. No i może jeszcze pobawię się
koralikami;) Ale też do czasu...
Jak uciec od szarej rzeczywistości i wszelkich problemów dnia codziennego? Najlepiej przenieść się do oazy spokoju, gdzie można oddać się wszystkim swoim pasjom... To naprawdę najlepsze panaceum na wszystko!
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ręcznie malowane. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ręcznie malowane. Pokaż wszystkie posty
środa, 26 czerwca 2019
sobota, 30 maja 2015
Chcę dobrze, a robię odwrotnie...
Człowiek jednak uzależnia się od komputera. A raczej od
bloga, bo dziewięć dni nie było mnie, a wydaje mi się, że znacznie dłużej? A
wszystko przez awarię, która zablokowała mi dostęp do internetu. A zgłoszeń o
awarii dokonałam chyba więcej, aniżeli postów na blogu?! A co? Nie mogę? Przecież
płacę za usługę, a nie za komunikat typu: ,, Brak połączenia z serwerem” ...
Płacę i wymagam, więc konsultanci sieci Orange mieli chyba mnie dosyć... Tym
bardziej, że oprócz ,,zawracania gitary” co godzina, domagałam się też rekompensaty za brak dostępu
do internetu. No i coś tam mają podobno ,,wykombinować”, żeby ,,zrehabilitować”
się, bo przecież zawsze mogę zmienić usługodawcę...
No i wczoraj pojawił się młodzieniec, który pogrzebał tu i
ówdzie tzn. w ,gniazdkach”, ale pewnie nie w tych co trzeba i nic z tego nie
wyszło... Albo za młody, albo mój ,,bodyguard” rasy york go wystraszył, także
ani monter, ani ja zadowolenia nie doznaliśmy;);):) Dzisiaj rano pojawił się z
drugim fachowcem, który zamiast mu pomóc, rozglądał się po wszystkich kątach,
jakby chciał coś ,,zajumać”? No tak mu łepetyna latała dookoła, jakby była osadzona
na patyku?! Starałam się odwrócić jego uwagę na coś innego, ,,trajkotałam” jak
najęta, ale jego wzrok biegał tylko i wyłącznie po półkach mojego syna... Rozumiem,
że klasyka jest interesująca, ale wydaje mi się, że miał bliżej siebie ciekawszy
,,gatunek” klasyki... Ale ,,jeleń” zawsze pozostanie jeleniem ;) A ,,ciachem”
nie był, także mała strata;) Najważniejsze było dla mnie, żeby ten cholerny internet
wreszcie działał?! No i zadziałał, co chyba widać...
Boże, czy ja zawsze muszę pisać nie na temat? No tak zbaczać
z toru – to już jest skandaliczne... Chcę dobrze, a robię odwrotnie... Ale, co
ja zrobię, że mój język jest taki ,,rozhuśtany”? Nie dość, że podobno dużo
gadam, to i tyle samo piszę, o ile nie więcej?! Ale najwyżej czytajcie ,,po łebkach”
to, co napiszę, to przynajmniej pominiecie moje często głupie myśli... No, ale
na chwilę jeszcze wrócę do awarii internetu, bo dzięki temu mogłam ,,oddać się" moim pasjom;) Pewnie już myślałyście, że
wielbicielowi klasyki? Nie, nie... Ja jestem wyjątkowym i nieosiągalnym
gatunkiem ,,klasycznym”;) Zrobiłam dużo
różnych prac, które pokażę Wam innym razem, bo zmieniłam telefon i ten ,,bubel”
za nic nie chce skonfigurować się z moim kompem?! Co za ,,dziadostwa” teraz
produkują... Z poprzednim nie miałam problemu,
a jeszcze robiłam nim fantastyczne fotki?! A może to jest na zasadzie ,,trochę
techniki i człowiek się gubi”? Być może... Ale ja ,,rozgryzę” wszystko. I brak
synchronizacji też;)
W takim razie pokażę Wam to, co niedawno dostałam od naszej
blogowej koleżanki, czyli Martusi;) Pięknego, ręcznie robionego słonika, cudowne
wstążeczki w kropeczki i jednokolorowe koroneczki, słodkości, które już
zjadłam, dlatego nie ma ich na fotkah, brokacik, coś do ozdabiania (czego nazwy
nie znam), ale na szczęście nie zjadłam i to co najbardziej mnie urzekło... A mianowicie długopis z tytułem mojego bloga;)
Martuniu, bardzo Ci dziękuję;) Zrobiłaś mi tymi upominkami tak miłą
niespodziankę, że po prostu brakuje mi słów, by wyrazić swoją radość;) Nie
mogłam nie pochwalić się, bo robię to zawsze, kiedy niespodziewanie przychodzą do mnie upominki od Was;)
I na zakończenie, bardzo dziękuję nowym koleżankom za odwiedziny i miłe komentarze;) Jutro do Was zajrzę, bo dzisiaj nie dam rady nadrobić tylu zaległości... No i jeszcze pokażę Wam fotki butelki, którą pomalowałam ręcznie.
W rzeczywistości wygląda
ładniej, ale zawsze lepiej zwalić winę na kiepski aparat w telefonie, prawda? A
dobry aparat, niech sobie dalej ,,odpoczywa” w szufladzie, bo przecież
nieporęczny pomimo że mały, ale w damskiej torebce zabiera zbyt dużo miejsca;)
Ale za to telefon musi się zmieścić wszędzie;)
sobota, 17 stycznia 2015
Odrobina egzotyki
Na wstępie chciałam podziękować wszystkim, a zwłaszcza nowym
osobom, które odwiedziły mojego bloga, zostawiając pod poprzednim postem przemiłe
komentarze:) Zazwyczaj odpisuję, ale tym razem miałam na to trochę za mało
czasu... Mam nadzieję, że wybaczycie mi to? No, bo zaczęłam robić kilka prac
jednocześnie i nie byłam w stanie odpisywać... Ale w międzyczasie robiłam
,,skok w bok”, czyli do komputera, by sprawdzić co nowego stworzyłyście. Pewnie
pomyślałyście o innym ,,skoku”, ale nie... Nawet gdybym bardzo chciała, to
nijak się nie da;) ,,Cerber” pilnuje;););)
No, ale za to zrobiłam ,,skok” do sawanny, o klimacie suchym
– czyli wymarzonym dla romantyków. I reumatyków też, bo pora deszczowa
również tam istnieje, ale z uwagi na ostatnie opady
deszczu w Polsce, wybrałam sobie okres suszy. Fajna ,,wyprawa”;) Szkoda, że
tylko malowana farbami akrylowymi... Nie ukrywam, że swoimi wpisami pod ostatnim
postem zachęciłyście mnie do malowania. Dlatego w międzyczasie, kiedy inne moje
prace sobie schły – złapałam pędzle i namalowałam sobie zachód słońca nad
sawanną.
Powtórzę po raz drugi - jestem Wam niezmiernie wdzięczna za
te komentarze pod ostatnim postem;) Aż tylu, jeszcze nigdy nigdy nie miałam?
Oczywiście, zajrzałam do wszystkich, a jeśli kogoś pominęłam, to na pewno
zrehabilituję się;) Same wiecie, ile czasu pochłania ,,bieganie” po blogach...
A wiecie dlaczego zafundowałam sobie tę odrobinę egzotyki? Bo miesiąc styczeń,
jest dla mnie czasem obfitującym w rozmaite rocznice.... Pierwszego stycznia
obchodziłam urodziny (nie napiszę, które, bo powiecie, że to niemożliwe, bo
,,ludzie tyle nie żyją”?,;) Jutro świętuję swoje imieniny, po jutrze małżonka, a
więc na bank byłam pewna, że najbliżsi nie zafundują mi romantycznej wycieczki...
Więc ,,fundnęłam” ją sobie sama;););) Przecież nie będę skamlała, by wysłali
mnie do egzotycznego kraju i to akurat o zachodzie słońca? A zresztą, pewnie
baliby się, że napotkam tam jakiegoś słonia, czy afrykańskiego bawoła i
przywiozę im do domu upominki w postaci kleszczy;););)
A teraz pokażę Wam mój obrazek. Zaznaczam, że szkoły
plastycznej nie kończyłam, chociaż niemalże na siłę mnie tam pchali, więc
maluję ,,po swojemu”;) Najpierw pokażę Wam obrazek bez ramki, a potem z ramką,
której kolorystykę oczywiście w każdej chwili można zmienić. Zresztą, w ogóle
ramkę można zmienić na inną, bo obrazek nie jest do niej jeszcze przytwierdzony
na stałe;) No i za miesiąc, dokładnie 19 lutego zorganizuję Wam jakąś zabawę z
nagrodami, bo mój blog będzie miał ,,dopiero’’ rok;)
piątek, 17 października 2014
,,Skrętny" wazon
Cześć dziewczątka;)
Wreszcie piątek... Mój ulubiony dzień tygodnia, bo
najbardziej cieszy mnie myśl, że jutro sobota, a po jutrze niedziela. Dni,
które dla mnie są spokojne, bez załatwiania różnych spraw itd. No i może
wreszcie uda mi się coś konkretnego zrobić . A pomysłów mam mnóstwo, tyle że wciąż
tego czasu mi brakuje.
Co po prawda, ,,przymierzam się” do wyzwania u Danusi http://danutka38.blogspot.com/ i
zrobiłam już parę elementów, ale idzie mi jakoś ,,pod górkę”... Dlatego na razie
nie zamieszczam banerka, bo jeśli nie uda mi się to, co chciałabym zrobić, to
trudno... Może Danusia wybaczy mi;) No i tak myśląc o tej pracy na jej
wyzwanie, zaczęłam sobie malować kwiatki
na szkle tzn. na przeźroczystym wazonie. Bo robiąc coś tak bezmyślnie, bez żadnego
planu, aby zająć czymś ręce – lepiej mi się myśli;)
No i w ten sposób powstał na wazonie skrętny, kwiatowy wzór.
Oczywiście malowałam go farbami do szkła. Wzór jest niebiesko biały, wykończony
cienkim, srebrnym reliefem. W rzeczywistości kolory są ładniejsze, aniżeli na
zdjęciach, które robiłam przy sztucznym oświetleniu. No i oczywiście wyszły mi jakieś
odblaski, które nie odzwierciedlają idealnie namalowanych przeze mnie kwiatków... No
i popełniłam gafę? Bo nie miałam na myśli idealnie namalowanych kwiatków, bo
do ideału im jeszcze daleko, ale chodziło mi o to, że fotki nie są idealne...
No to pokażę Wam teraz ten wazon z różnych stron i zabieram
się za pracę wyzwaniową. Oczywiście, nie ulega wątpliwości, że później
,,pobiegam” po Waszych blogach;) Ściskam was mocno;)
niedziela, 21 września 2014
Kwiatki, to nie ,,pestka"...
Witajcie dziewczątka!
Dzisiaj Wam więcej napiszę, aniżeli pokażę, bo nie bardzo
mam co, ale pokażę. Zastanawiacie się na pewno, dlaczego więcej napiszę? No to
wyjaśniam wszystko po kolei. Otóż Marta http://inspiracjemarty.blogspot.com już dosyć dawno, bo w momencie kiedy
biadoliłam, że opuściła mnie twórcza wena, poddała mi pomysł na zrobienie
kwiatków. No więc, obiecałam jej, że zrobię je na pewno. Bo pomyślałam sobie
,,phi, co tam dla mnie zrobienie kwiatków?” A nawet wymyśliłam sobie, że zrobię
karteczkę z kwiatuszkami...
Tyle tych karteczek wciąż u Was oglądam, więc wydawało mi
się to ,,pestką”. No to zabrałam się za tę kartkę i kwiatki. Ale przecież ja
nie zajmuję się tym, więc oprócz
kolorowych kartoników, nożyczek i kleju, nie miałam żadnych szabloników czy
czegoś tam jeszcze, czym można ozdobić karteczkę?
No, jak złożyłam na pół różowy kartonik, to wyglądało na to,
że jestem jednak zdolna. Potem z białego kartonika wycięłam kwiatuszki. Nawet nie
rysowałam ich, tylko wycinałam jak leciało, no bo jak wiecie lubię wszystko
szybko. Nie powiem, też wyszły ładne.
Przykleiłam je na karteczce, namalowałam czerwone kropy w środku i przykleiłam po
trzy po przekątnej na karteczce. Pomyślałam, że całkiem niezłe...
Potem znalazłam jakiś
kawałek siateczki, więc walnęłam na rogach kartki trójkąciki, by ją upiększyć.
No, ale że Wasze karteczki są takie strojne, to dorobiłam kwiatkom listki.
Nawet je pozaginałam, żeby odstawały i wyglądały naturalniej. I wszystko byłoby
może i dobrze, żebym nie zaczęła malować tych kwiatków i listków... A potem... Chyba domyślacie się, bo już
trochę mnie znacie.
Myślałam, że Martusia
już zapomniała o tych kwiatkach, a tu czytam pod ostatnim moim postem jej wpis,
a na końcu, że dalej na nie czeka. Ale pamiętliwa?! O, Boże... Ja już
szczękościsku dostawałam przy wycinaniu tych kwiatków, a Martusia jeszcze się
ich domaga?! Kiedyś mi nawet napisała, że cyt.; ,,jak pomalujesz kwiatki, to
potem psik, psik wodą z rozpylacza”... Do tej czynności , czyli tego ,,psik, psik” już
niestety nie doszłam...A wiecie jak
fajnie robi się ,,gnieciucha” z kartonu?! Ale frajda!
Nie pokażę Wam niestety tego,,arcydzieła”, chociaż robiłam
fotki, bo opróżniłam już kosz w kompie. A co teraz z moją obietnicą? No
przecież Marta za nic mi nie odpuści? A jeszcze, jak przeczyta te moje
,,gorzkie żale”, to będzie jeszcze bardziej czepliwa? Muszę jakoś zrobić te kwiatki... Może z
bibuły, albo z czegoś innego... I na pewno nie na żadnej karteluszce. O, nie!
Wiem już. Zrobię jednego wielkiego kwiatka. Specjalnie dla Martusi, żeby raz na
zawsze dała mi spokój z kwiatkami. No i z obietnicy muszę się przecież wywiązać,
prawda?
A teraz pokażę Wam, jaka była reakcja kotka na moje
,,arcydzieło”... To jaka byłaby Wasza reakcja, gdybym pokazała Wam tu swoją
pracę? Już sobie to wyobrażam;)
No i żeby nie być gołosłowna, pokażę Wam dwa kubeczki , które pomalowałam w paseczki;) Tak, żeby poprawić sobie humor;)
I na zakończenie pokażę Wam jeszcze fotki kotków, które na szczęście nie reagowały na moje ,,arcydzieło". Co prawda powinnam zamieścić te fotki na drugim swoim blogu, ale już nie będę skakała po tych blogach , jak pchła;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)