Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Drewniane twory. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Drewniane twory. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 9 lutego 2020

Klucz do serca



Miesiąc luty większości kojarzy się z miesiącem zakochanych. No bo przecież lada dzień Walentynki, święto ,,spapugowane” z Zachodu, a Polak jak indor łyka wszystko;) A moim zdaniem takie święto powinno być w maju, bo wówczas wszystko wokół nas budzi się do życia, zakwitają kwiaty i krzewy, wszystko się zieleni... No i chyba powinna budzić się miłość? A nie w lutym, kiedy zazwyczaj mróz wszystko ,,ściska” I serca też... Ale nie będę tu polemizowała co, kiedy i jak, bo chciałam pokazać zakochanym klucz do serca;) No przecież nie każde samo się otwiera, czasami potrzebny jakiś ,,wytrych”;)

Korzystając z tego, że mogłam pogrzebać w śmieciach mojego syna, może nie tyle w śmieciach co w jego robótkowych odpadach – znalazłam w nich mnóstwo skarbów z cieniutkiej sklejki. A on przeznaczył je do wyrzucenia?! Najpierw rzucił mi się o oczy prawie trzydziestocentymetrowy klucz. I to nie jeden, ale dwa?! Potem jakieś kawałki, które po złożeniu do kupy tworzyły serce, no i mnóstwo różnej wielkości i różnych kształtów serduszek, i innych jakże inspirujących cudeniek. No tylko tworzyć... 


Na klucz przykleiłam puste w środku serduszko. A żeby nie było takie zupełnie puste, wkleiłam jeden symboliczny kwiatuszek, a pod serduszkiem przykleiłam motylka. Myślę, że fajny prezencik na Walentynki. Z powodzeniem może być ścienną ozdobą. A jaki wymowny? Bo zawiera wszystko, co można bez słów podarować kochanej osobie: kwiatek, motylka, serce, no i klucz do serca;) Chyba wystarczająco dużo wyznań, prawda?




Tak wygląda druga, tylnia strona

Oczywiście pracę tę zgłaszam do dwóch wyzwań. Tradycyjnie do SZUFLADY i DIY.




 


środa, 20 maja 2015

Nie ma kiecki, jest szkatułka



Wyzwanie DANUSI mi w tym miesiącu bardzo przypadło mi do gustu, bo akurat poszukuję w tym kolorze sukienki na wesele. Lubię kolor ecru. W ubiorach, w wystroju wnętrz etc. Pomyślicie zapewne ,, po czarnym, chociaż  jeden kolor lubi”. No, bo rzeczywiście tak jest. Chociaż nie do końca, bo w zasadzie lubię wszystkie kolory, ale jeśli chodzi o ubiór, to jestem zwolenniczką czarnego. Nie dlatego, że wyszczupla... Przy wadze 48 kg też lubiłam ten kolor, a tym bardziej teraz, kiedy wskaźnik wagi wyraźnie szwankuje;) A już odradzam ważenie się na elektronicznej;) Te to dopiero dodają ,,kilosów”?!

No i właśnie dzisiaj znowu biegałam z tą nieszczęsną kiecką. Nie wiem, kto je wymyślił, ale ja ich po prostu nie ,,trawię”. Kiecek rzecz jasna. Oczywiście poszukiwałam jakiejś tam ,,fru-fru” w tym kolorze, ale odruchowo sięgałam po czarne?! I znowu nie kupiłam... Nie wiem, czy ja jestem taka wybredna, czy projektanci mody pomylili się z powołaniem? Jak nie dekolt typu ,,pośladki z przodu”, to jakieś zakładki z tyłu, takie że wyglądałam jakbym miała założone przynajmniej ze trzy pampersy?! Toż to tramwaj mógłby mieć niezłą ,,zajezdnię”?! No, ale nie będę pisała już o kieckach, bo i tak śnią mi się po nocach... I to takie brzydkie, że boję się o swoją kołderkę, którą mogę zjeść ze strachu;););)

Przechodzę więc do rzeczy. W kolorze ecru zrobiłam szkatułkę. Nawet kwiatuszki w tych odcieniach. Co prawda zdjęcia je mocno przyciemniły, ale zapewniam, że w rzeczywistości są dużo jaśniejsze. Wcześniej, tym kolorem pomalowałam butelkę, ale że kwiatki, które ręcznie na niej malowałam wyszły w innych odcieniach – zmieniłam pracę, żeby Stefan nie musiał zażywać Ranigastu;) A jeszcze pewnie musiałby się dzielić z Danusią, więc sobie odpuściłam:)

No i co tu jeszcze Wam napisać? Najchętniej zrobiłabym z tego bloga pamiętnik i codziennie dodawała wpisy, ale wówczas to Wam potrzebne byłyby pampersy;) A, już wiem. Przecież muszę jeszcze odpowiedzieć na pytanie organizatorki zabawy,  jakie widzę plusy i minusy tych wyzwań? Zacznę od minusów, to Danutka czytając zapomni, co ja tu nabazgrałam i skoncentruje się na plusach;) 

Hm... Minusy... No nie będę czepiała się, jak ,,rzep psiego ogona” i nie będę wymyślała nie wiadomo czego, bo minusów nie widzę?! No gdybym bardzo się uparła, to mogłabym coś wynaleźć, ale tu naprawdę nie ma się do czego ,,przypiąć”?! Ja widzę tylko same plusy i już.  Bo mnie ta zabawa pobudza do tworzenia, poznaję nowe fajne i nie fajne osóbki, ale za to obdarzone różnymi talentami. Przecież nie muszę wszystkich od razu kochać? Bo za co? Za to że ktoś na ,,odpierdziel” napisze mi ,,super praca”? Chociaż przyznam szczerze, że 99 procent  osób bardzo lubię;) Pomimo, że ostatnio mam po kilka komentarzy... Ale wolę mniej i szczerych, aniżeli więcej ,,cukrujących dla picu”;) A moja intuicja jest niezawodna... 

Oj, jak zwykle zbaczam z toru. No, ale tak samo, jak lubię dużo mówić, tak samo lubię dużo pisać. No to teraz pokażę Wam drewnianą szkatułkę w kolorze ecru, którą ozdobiłam różyczkami z zimnej porcelany. Oczywiście to, co wystaje za szkatułki, to nie różaniec, bo ja jeszcze nie w tym ,,wieku”... To  tylko korale;) Tak dla pokazania, do czego może służyć moja szkatułka;) Oczywiście, można ją przeznaczyć na inny cel, ale to już do uznania;) W górnym rogu miał być napis, ale planowałam inny kolor, więc nie chciałam go na razie dodawać, bo chciałam zachować zasady kolorystycznej zabawy;)







środa, 28 stycznia 2015

Szkatułka z odzysku



Witajcie dziewczątka;)

Dwa dni ,, byczyłam” się w łóżku, bo dopadł mnie jakiś wirus. No niestety,  musiałam być od niego silniejsza;) Także dzisiaj wyskoczyłam z łóżka jak strzała, bo przecież nie mogę Was zaniedbywać i przegapić nowości na Waszych blogach. A obiecałam Wam też pokazać mini szkatułkę z odpadów syna.

Oczywiście, to okrągłe pudełeczko nie miało dna, bo podczas tworzenia tego ,,czegoś” na dnie zrobiła się dziura. Co więc z tym fantem zrobić? Oczywiście wyrzucić do śmieci. Wyrzucił, to wyrzucił. Jego sprawa. Więc ja ten odpad sobie przywłaszczyłam, bo bardzo mi się podobał.
I nie ma już śladu po dziurze, bo doskonale dałam sobie z nią radę. Fajnie, że pudełeczko miało przykryweczkę, bo mogłam ją ozdobić maciupeńkimi różyczkami, które powstały z zimnej porcelany. Szkoda mi było zmarnować tych odrobinek tak cennego materiału modelarskiego.

Na zdjęciach widzicie je w powiększeniu, ale żeby je przykleić na wieczku, do schwytania ich musiałam użyć pensety. Informuje o tym dlatego, żebyście mogły wyobrazić sobie ich rzeczywistą wielkość. Miałam ogromną ochotę pomalować całą szkatułkę na biało, ale szkoda mi było tego fajnego słoja na drewnie... Dlatego biała jest tylko przykryweczka i podstawa.

Chociaż, może pomaluję ją na biało, tylko nie jestem pewna czy mi się uda, bo całość jest już lakierowana. Także pooglądajcie sobie jej zdjęcia, a ja tymczasem biorę się za pracę, którą chciałabym szybko zrobić, by wzięła udział w konkursie. A na Wasze blogi zajrzę po skończeniu jej, bo wieczorami niezbyt dobrze mi się tworzy, więc wolę robić to w ciągu dnia, a wieczorem posiedzieć przed komputerem;)

I ciekawa jestem, po jakim czasie ten post będzie widoczny, bo ostatnio pojawiają się po dłuższym czasie. Bywa, że nawet po dwóch dniach, więc coś tu jest nie tak... Pozostanie mi chyba wystosowanie do Bloggera jakichś ,,gorzkich żali”, albo wysłanie ,,kwiecistej wiązanki”;) No, ale zobaczymy za ile będzie widoczny;) Już notuję czas publikacji...

A oto moja mini szkatułka z odzysku;)








sobota, 24 stycznia 2015

Różany świecznik



Jak Wam kiedyś wspominałam, mój syn od czasu do czasu ,,dłubie” sobie w drewnie. Zupełnie tak samo jak ja, robi to wówczas, kiedy go natchnie. Z tą tylko różnicą, że ja sobie nie ,,dłubię” – to tak dla sprostowania;) A, że wiele rzeczy po zrobieniu mu się nie podoba, traktuje je ,,po macoszemu” wyrzucając do śmieci. Zaś ja we wszystkim widzę tzw. ,,to coś” i zbieram te jego odpady.

Właśnie z jednego zrobiłam wczoraj świecznik, bo akurat otworek w ,,odpadzie”pasował na zapachową świeczkę;) Do podstawy świecznika wykorzystałam  drewniany krążek, z których robiłam świąteczne bombki. Akurat był pomalowany na biało, więc na biało pomalowałam też miejsce na świeczkę.

No i wreszcie miałam okazję wykorzystać zrobione wcześniej różyczki z zimnej porcelany wg ,,receptury” Danusi http://danutka38.blogspot.com/ ;) Ozdobiłam nimi podstawę świecznika i całość polakierowałam. Zrobiłam też kilka innych rzeczy, czyli małą, drewnianą szkatułkę z przykryweczką, ozdobioną miniaturowymi różyczkami i inny świecznik, który jeszcze nie wiem, czy będzie pełnił tę rolę, czy zmienię jego przeznaczenie, bo u mnie jak w kalejdoskopie;) Dziś jest świecznik, a jutro może on być wazonikiem etc.

Na początku pokaże Wam fotkę trzech prac, a potem pierwszy świecznik. Pozostałe rzeczy, pokaże innym razem, bo nie chcę robić chaosu;) Pozdrawiam Was cieplutko;)


świecznik drewniany ozdobay z zimna porcelana kwiaty







Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...